poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Challenge

Wiem, że część z was zapewne mojego Facebooka nie obserwuje, dlatego dodam notkę także tutaj.
Podjęłam się od dnia dzisiejszego wyzwania, że będę rysować codziennie minimum jedną kartkę w swoim szkicowniku, póki go nie zapełnię. Efekty głównie będę zamieszczać na swojej stronie FB, więc zainteresowanych proszę o częstsze zaglądanie właśnie tam. Nie chcę za bardzo zaśmiecać bloga mało ważnymi rysunkami, które w końcu z tematyką strony mają niewiele wspólnego. Zastanawiam się jeszcze nad założeniem konta na DeviantArcie, jednak mam z tym duże opory, nie wiedzieć czemu.
Skaner skopał kolory skóry. Dziadyga.

Przy okazji, w tą sobotę znów wyjeżdżam. Spróbuję do końca tygodnia machnąć dwa komiksy, by nie było zgrzytu zębami, że się opierdzielam. Możliwe, że będę miała czas, by na wyjeździe umówić się z chętnymi obserwatorami bloga na piwko albo dwa. Poinformuję o wszystkim w swoim czasie.

EDIT EDIT: Dobra, założyłam dA. Możecie mnie znaleźć o właśnie tutaj w tym miejscu!


wtorek, 20 sierpnia 2013

Kolejna fala hejtów, ojoj

Dobra, to co napisałam już raz, dodam też tutaj, żeby każdy kto tu zerknie, miał jasny przekaz:
Nie uważam siebie za jakiś super wyjątek wśród osób grających, nie szukam poklasku. Robię to co kocham dla ludzi, którzy lubią czytać komiksy o lekkiej treści, które jednak mają na celu pokazania pewnych mechanizmów i zachowań, z którymi spotykam się na co dzień, które mogą świadczyć o pewnej dyskryminacji kobiet w branży związanej z grami. Myślę, że hejtowanie mnie i porównywanie do attention whore (bo istnieje taki termin) będzie też jedną z rzeczy, które z pewnością zilustruję, bo to mnie po prostu zadziwia. W końcu mam faceta, którego bardzo kocham, nie potrzebne jest mi stado zaślinionych mężczyzn. Wystarczy mi jeden śliniący się chłop u boku, szczególnie, że mi z nim po prostu dobrze :P
C'mon, dziewczyny (i chłopaki też), dajcie żyć innym i nie sączcie jadu na kogoś, tylko dlatego, że robi to co kocha. Gdybym była facetem, robiłabym komiksy o życiu grających mężczyzn. Ale urodziłam się z cyckami, na co wybaczcie, ale nie miałam wpływu.
Myślę, że takie oświadczenie powinno hejterom wystarczyć. Jeżeli nie, no to cóż, jaśniej już nie umiem napisać.
Uściski dla wszystkich graczy, bez względu na podziały odnośnie płci <3

niedziela, 18 sierpnia 2013

Co wkurza gamer girls? Odcinek 1

No właśnie, co was wkurza? Na FB już pisałam, że bardzo będę wdzięczna za wysyłanie mi waszych historii odnośnie tego co irytuje grające babki. Jak na razie otrzymałam bardzo pozytywny odzew, stąd postanowiłam od razu rozpocząć serię pasków mówiących o tymże problemie. Co nie zmienia faktu, że wciąż czekam na wiadomości od was! Nagrodą może być dedykacja lub zilustrowanie was w komiksie, zależnie od dogadania się.
Zaczynam od swojej historyjki. Mnie wkurzają wszystkie pink plastik koleżanki. Nie potrafię ogarnąć jak całe ich życie może kręcić się wokół facetów, imprez i jedno nocnych przygód. Dodatkowo mnie irytują, gdy zaczynają swoją gadkę pt "Haha, ale jesteś dziecinna, bo grasz". Czy one widziały jakieś produkcje poza simsami? Na czym opierają swój osąd? No nie ogarniam...

Btw przypominam o kotku z prawej strony! Klyk, klyk~


środa, 14 sierpnia 2013

Attract



Nie ma to jak wyjazdy! Szczególnie, gdy mamy wtedy możliwość wypoczęcia, dania na luz. Problem (przynajmniej dla mnie) zaczyna się w momencie, gdy próbujemy skorzystać z Internetu… Nie wiem czy to ja mam jakiegoś paskudnego pecha, czy jest to całkiem normalne, ale… Zawsze, gdy wyjeżdżam nad nasze wspaniałe Polskie morze – mam problem z dostępem do sieci. Mimo, że przed każdym wyjazdem upewniam się co do tego, że w ośrodku jest wi-fi, to jeszcze ANI RAZU nie trafiłam tak, by mieć na wyjeździe do niego bezproblemowy dostęp. No nigdy. Zawsze albo jest za duża odległość od routera i koczuję na schodach z lapkiem na kolanach, albo po prostu coś się kaszani i nie mogę się przebić do internetów. Tym razem jest nie inaczej. Internety chyba mnie nie lubią. Żeby w ogóle umieścić tą notkę, musiałam trochę czasu popolować na moment, w którym wi-fi działa na tyle stabilnie, by skopiować i wkleić tekst z Worda i zuploadować obrazek. Po prostu wooden net. Eh…
Dobra, co do paska – już od dłuższego czasu miałam ciężką rozkminę jak może wyglądać pokemon, który używa attracta. Poniżej widzicie efekty moich przemyśleń. Czasem przerażają mnie obrazy, które podsuwa mi moja wyobraźnia… A to w sumie i tak są jedne z mniej hardcorowych wizji.
Co do samych poków, niedługo wychodzą X i Y na 3dsa. Matko, już się nie mogę doczekać ;3; Co z tego, że i tak na ten moment mnie nie stać. Może jakoś uda mi się wykombinować kasę do czasu premiery. Ale mimo braku funduszy, chciałabym by premiera była już teraz ;3; Przynajmniej miałabym większą motywację by próbować kogoś namówić na zamówienie u mnie trampek… Albo poszłabym w akcie desperacji myć ludziom samochody za grosze albo odprowadzać wózki pod jakimś hiperem, albo roznosić ulotki w skwar. Tak, tak, jestem ciutkę zdesperowana. Nie mając stałego i pewnego dochodu bywa krucho z pieniędzmi… Ale co ja tam będę wam o tym pisać, sami wiecie jak wyglądają realia. Szczególnie dla młodych ludzi, uczących się lub studiujących dziennie. Wielu z was może powiedzieć „dla chcącego nic trudnego” i nie będę mogła się z tym nie zgodzić. Jednak akurat w wakacje jest natłok uczniów, którzy chcą sobie dorobić i wygryzają taką sierotę jak ja. Dobrze, że nadchodzi wrzesień, muahahahaha~
 
Btw jak wam się podoba piżamka w króliczki? Coś czuję, że za zilustrowanie tego trochę mi się oberwie… Ale cóż, raz się żyje! Aha, przy okazji, to mój 10 pasek. Yuhu! Ale się obijałam… Powinno ich być zdecydowanie więcej na ten moment…

 Kliknij aby powiększyć!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Powroty nie są takie fajne.

WRÓCIŁAM!
Fakt faktem, w domu jestem już od czasu dłuższego. Dlaczego więc nic nie wrzucałam? Tutaj biję się w pierś i stwierdzam uroczyście, iż jest to moja paskudna wina (a w zasadzie mojego lenistwa).
Muszę przyznać, że z rysowaniem regularnym jest jak z ćwiczeniami fizycznymi - gdy już się zacznie i wpadnie w tryb rutyny to człowiek nawet nie zwraca uwagi na to, że leń podszeptuje by rzucić to wszystko w cholerę. Po prostu wstaje i robi co trzeba. Bywają jednak takie sytuacje w życiu każdego z nas, że z różnych powodów (choroba, wyjazd, inne ważniejsze rzeczy) odrywamy się od naszej rutyny i tryb dnia ulega zmianie na jakiś czas. Powrót do normalności po takim wydarzeniu jest wyjątkowo upierdliwy, ponieważ króluje wtedy myślenie "nie chcę mi się, po co mi to, można żyć bez tego" - i wtedy zaczynają się problemy z motywacją. Przynajmniej ja tak mam, niestety.
Niemniej, dziś wstałam z myślą "w nic nie pogram i nie wyjdę póki nie skończę tego cholernego komiksu". Jak sami widzicie, udało mi się, chociaż kosztowało mnie to odrobiny nerwów i końcowego przemęczenia oczu.
Powracam do was, tym razem z samozaparciem by rysunek znów stał się rutynowym codziennym działaniem. Nie będzie to dla mnie nieprzyjemny obowiązek. Pasja, chociażby bardzo upierdliwa dla ciała czy psychiki, pozostanie pasją.

Teraz pora na poruszenie tematyki paska.
W swoim TSowym funkcjonowaniu natknęłam się na masę bardzo ciekawych, nieraz barwnych i nieprzewidywalnych osobowości. Ludzie są przeróżni, spotykałam czasem nawet skrajne osoby, od bardzo młodych do bardzo starych, od biednych do zamożnych, z lewicowymi i prawicowymi poglądami, katolików, ateistów, buddystów, wyznawców latającego makaronu Spaghetti... No, po prostu bardzo zróżnicowanych. Natknęłam się też niestety na rodziców (głównie panów), którzy mimo długotrwałego płaczu swojej pociechy całkowicie ją ignorowali. Jeden z takowych delikwentów, którego poznałam właśnie przez TSa, miał szczególnie paskudne podejście do swojego malucha. Nie zwracał na nic uwagi, gdy grał. Dziecko mogło płakać, prosić, błagać, jęczeć cały czas, że (powiedzmy) jest głodne, a tatuś zachowywał się, jak gdyby ten fakt nie miał miejsca. Liczyła się farma, farma, przede wszystkim farma! I jak tu nie nazwać tego patologią?
Oczywiście, nikt uwagi mu nie zwrócił, bo to jego życie, jego dziecko itd. Nikt moralizować go nie będzie, prawdopodobnie i tak nic by to nie dało. Całe szczęście na tak hardcorowy przypadek trafiłam tylko raz. Co nie zmienia faktu, że czasem "spotykam" podobnych ludzi, z tym, że w stopniu dużo lżejszym - gdy dziecko zaczynało płakać, rodzic odrywał się od gry i zajmował się nim. Albo wołał żonę by zabrała pociechę i zaopiekowała się nią.

Co do farmienia golda - swego czasu zastanawiałam się wraz z lubym skąd wytrzasnąć bota doskonałego i niewykrywalnego. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba dorobić się dzieci... Oczywiście, nie myślimy tak na poważnie, żeby nie było nieporozumień. Komiks jednak jest właśnie tej idei dedykowany.

P.S. Nie zapomniałam o konkursie, nie martwcie się. Szczegóły niedługo, aktualnie przygotowuję materiały na ten event! Aha, przy okazji, nie bądźcie tacy, kliknijcie na kota obok. Każdy głos w topliście mi się przyda!


Kliknij na obrazek aby powiększyć!