Wiem, że część z was zapewne mojego Facebooka nie obserwuje, dlatego dodam notkę także tutaj.
Podjęłam się od dnia dzisiejszego wyzwania, że będę rysować codziennie minimum jedną kartkę w swoim szkicowniku, póki go nie zapełnię. Efekty głównie będę zamieszczać na swojej stronie FB, więc zainteresowanych proszę o częstsze zaglądanie właśnie tam. Nie chcę za bardzo zaśmiecać bloga mało ważnymi rysunkami, które w końcu z tematyką strony mają niewiele wspólnego. Zastanawiam się jeszcze nad założeniem konta na DeviantArcie, jednak mam z tym duże opory, nie wiedzieć czemu.
Skaner skopał kolory skóry. Dziadyga.
Przy okazji, w tą sobotę znów wyjeżdżam. Spróbuję do końca tygodnia machnąć dwa komiksy, by nie było zgrzytu zębami, że się opierdzielam. Możliwe, że będę miała czas, by na wyjeździe umówić się z chętnymi obserwatorami bloga na piwko albo dwa. Poinformuję o wszystkim w swoim czasie.
EDIT EDIT: Dobra, założyłam dA. Możecie mnie znaleźć o właśnie tutaj w tym miejscu!
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
wtorek, 20 sierpnia 2013
Kolejna fala hejtów, ojoj
Dobra, to co napisałam już raz, dodam też tutaj, żeby każdy kto tu zerknie, miał jasny przekaz:
Nie uważam siebie za jakiś super wyjątek wśród osób grających, nie szukam poklasku. Robię to co kocham dla ludzi, którzy lubią czytać komiksy o lekkiej treści, które jednak mają na celu pokazania pewnych mechanizmów i zachowań, z którymi spotykam się na co dzień, które mogą świadczyć o pewnej dyskryminacji kobiet w branży związanej z grami. Myślę, że hejtowanie mnie i porównywanie do attention whore (bo istnieje taki termin) będzie też jedną z rzeczy, które z pewnością zilustruję, bo to mnie po prostu zadziwia. W końcu mam faceta, którego bardzo kocham, nie potrzebne jest mi stado zaślinionych mężczyzn. Wystarczy mi jeden śliniący się chłop u boku, szczególnie, że mi z nim po prostu dobrze :P
C'mon, dziewczyny (i chłopaki też), dajcie żyć innym i nie sączcie jadu na kogoś, tylko dlatego, że robi to co kocha. Gdybym była facetem, robiłabym komiksy o życiu grających mężczyzn. Ale urodziłam się z cyckami, na co wybaczcie, ale nie miałam wpływu.
Myślę, że takie oświadczenie powinno hejterom wystarczyć. Jeżeli nie, no to cóż, jaśniej już nie umiem napisać.
Uściski dla wszystkich graczy, bez względu na podziały odnośnie płci <3
Nie uważam siebie za jakiś super wyjątek wśród osób grających, nie szukam poklasku. Robię to co kocham dla ludzi, którzy lubią czytać komiksy o lekkiej treści, które jednak mają na celu pokazania pewnych mechanizmów i zachowań, z którymi spotykam się na co dzień, które mogą świadczyć o pewnej dyskryminacji kobiet w branży związanej z grami. Myślę, że hejtowanie mnie i porównywanie do attention whore (bo istnieje taki termin) będzie też jedną z rzeczy, które z pewnością zilustruję, bo to mnie po prostu zadziwia. W końcu mam faceta, którego bardzo kocham, nie potrzebne jest mi stado zaślinionych mężczyzn. Wystarczy mi jeden śliniący się chłop u boku, szczególnie, że mi z nim po prostu dobrze :P
C'mon, dziewczyny (i chłopaki też), dajcie żyć innym i nie sączcie jadu na kogoś, tylko dlatego, że robi to co kocha. Gdybym była facetem, robiłabym komiksy o życiu grających mężczyzn. Ale urodziłam się z cyckami, na co wybaczcie, ale nie miałam wpływu.
Myślę, że takie oświadczenie powinno hejterom wystarczyć. Jeżeli nie, no to cóż, jaśniej już nie umiem napisać.
Uściski dla wszystkich graczy, bez względu na podziały odnośnie płci <3
niedziela, 18 sierpnia 2013
Co wkurza gamer girls? Odcinek 1
No właśnie, co was wkurza? Na FB już pisałam, że bardzo będę
wdzięczna za wysyłanie mi waszych historii odnośnie tego co irytuje
grające babki. Jak na razie otrzymałam bardzo pozytywny odzew, stąd
postanowiłam od razu rozpocząć serię pasków mówiących o tymże problemie.
Co nie zmienia faktu, że wciąż czekam na wiadomości od was! Nagrodą
może być dedykacja lub zilustrowanie was w komiksie, zależnie od
dogadania się.
Zaczynam od swojej historyjki. Mnie wkurzają wszystkie pink plastik koleżanki. Nie potrafię ogarnąć jak całe ich życie może kręcić się wokół facetów, imprez i jedno nocnych przygód. Dodatkowo mnie irytują, gdy zaczynają swoją gadkę pt "Haha, ale jesteś dziecinna, bo grasz". Czy one widziały jakieś produkcje poza simsami? Na czym opierają swój osąd? No nie ogarniam...
Btw przypominam o kotku z prawej strony! Klyk, klyk~
Zaczynam od swojej historyjki. Mnie wkurzają wszystkie pink plastik koleżanki. Nie potrafię ogarnąć jak całe ich życie może kręcić się wokół facetów, imprez i jedno nocnych przygód. Dodatkowo mnie irytują, gdy zaczynają swoją gadkę pt "Haha, ale jesteś dziecinna, bo grasz". Czy one widziały jakieś produkcje poza simsami? Na czym opierają swój osąd? No nie ogarniam...
Btw przypominam o kotku z prawej strony! Klyk, klyk~
środa, 14 sierpnia 2013
Attract
Nie ma to jak wyjazdy! Szczególnie, gdy mamy wtedy możliwość
wypoczęcia, dania na luz. Problem (przynajmniej dla mnie) zaczyna się w
momencie, gdy próbujemy skorzystać z Internetu… Nie wiem czy to ja mam jakiegoś
paskudnego pecha, czy jest to całkiem normalne, ale… Zawsze, gdy wyjeżdżam nad
nasze wspaniałe Polskie morze – mam problem z dostępem do sieci. Mimo, że przed
każdym wyjazdem upewniam się co do tego, że w ośrodku jest wi-fi, to jeszcze
ANI RAZU nie trafiłam tak, by mieć na wyjeździe do niego bezproblemowy dostęp.
No nigdy. Zawsze albo jest za duża odległość od routera i koczuję na schodach z
lapkiem na kolanach, albo po prostu coś się kaszani i nie mogę się przebić do
internetów. Tym razem jest nie inaczej. Internety chyba mnie nie lubią. Żeby w
ogóle umieścić tą notkę, musiałam trochę czasu popolować na moment, w którym
wi-fi działa na tyle stabilnie, by skopiować i wkleić tekst z Worda i
zuploadować obrazek. Po prostu wooden net. Eh…
Dobra, co do paska – już od dłuższego czasu miałam ciężką
rozkminę jak może wyglądać pokemon, który używa attracta. Poniżej widzicie
efekty moich przemyśleń. Czasem przerażają mnie obrazy, które podsuwa mi moja
wyobraźnia… A to w sumie i tak są jedne z mniej hardcorowych wizji.
Co do samych poków, niedługo wychodzą X i Y na 3dsa. Matko, już się nie mogę doczekać ;3; Co z tego, że i tak na ten moment mnie nie stać. Może jakoś uda mi się wykombinować kasę do czasu premiery. Ale mimo braku funduszy, chciałabym by premiera była już teraz ;3; Przynajmniej miałabym większą motywację by próbować kogoś namówić na zamówienie u mnie trampek… Albo poszłabym w akcie desperacji myć ludziom samochody za grosze albo odprowadzać wózki pod jakimś hiperem, albo roznosić ulotki w skwar. Tak, tak, jestem ciutkę zdesperowana. Nie mając stałego i pewnego dochodu bywa krucho z pieniędzmi… Ale co ja tam będę wam o tym pisać, sami wiecie jak wyglądają realia. Szczególnie dla młodych ludzi, uczących się lub studiujących dziennie. Wielu z was może powiedzieć „dla chcącego nic trudnego” i nie będę mogła się z tym nie zgodzić. Jednak akurat w wakacje jest natłok uczniów, którzy chcą sobie dorobić i wygryzają taką sierotę jak ja. Dobrze, że nadchodzi wrzesień, muahahahaha~
Co do samych poków, niedługo wychodzą X i Y na 3dsa. Matko, już się nie mogę doczekać ;3; Co z tego, że i tak na ten moment mnie nie stać. Może jakoś uda mi się wykombinować kasę do czasu premiery. Ale mimo braku funduszy, chciałabym by premiera była już teraz ;3; Przynajmniej miałabym większą motywację by próbować kogoś namówić na zamówienie u mnie trampek… Albo poszłabym w akcie desperacji myć ludziom samochody za grosze albo odprowadzać wózki pod jakimś hiperem, albo roznosić ulotki w skwar. Tak, tak, jestem ciutkę zdesperowana. Nie mając stałego i pewnego dochodu bywa krucho z pieniędzmi… Ale co ja tam będę wam o tym pisać, sami wiecie jak wyglądają realia. Szczególnie dla młodych ludzi, uczących się lub studiujących dziennie. Wielu z was może powiedzieć „dla chcącego nic trudnego” i nie będę mogła się z tym nie zgodzić. Jednak akurat w wakacje jest natłok uczniów, którzy chcą sobie dorobić i wygryzają taką sierotę jak ja. Dobrze, że nadchodzi wrzesień, muahahahaha~
Btw jak wam się podoba piżamka w króliczki? Coś czuję, że za
zilustrowanie tego trochę mi się oberwie… Ale cóż, raz się żyje! Aha, przy
okazji, to mój 10 pasek. Yuhu! Ale się obijałam… Powinno ich być zdecydowanie
więcej na ten moment…
Kliknij aby powiększyć!
niedziela, 4 sierpnia 2013
Powroty nie są takie fajne.
WRÓCIŁAM!
Fakt faktem, w domu jestem już od czasu dłuższego. Dlaczego więc nic nie wrzucałam? Tutaj biję się w pierś i stwierdzam uroczyście, iż jest to moja paskudna wina (a w zasadzie mojego lenistwa).
Muszę przyznać, że z rysowaniem regularnym jest jak z ćwiczeniami fizycznymi - gdy już się zacznie i wpadnie w tryb rutyny to człowiek nawet nie zwraca uwagi na to, że leń podszeptuje by rzucić to wszystko w cholerę. Po prostu wstaje i robi co trzeba. Bywają jednak takie sytuacje w życiu każdego z nas, że z różnych powodów (choroba, wyjazd, inne ważniejsze rzeczy) odrywamy się od naszej rutyny i tryb dnia ulega zmianie na jakiś czas. Powrót do normalności po takim wydarzeniu jest wyjątkowo upierdliwy, ponieważ króluje wtedy myślenie "nie chcę mi się, po co mi to, można żyć bez tego" - i wtedy zaczynają się problemy z motywacją. Przynajmniej ja tak mam, niestety.
Niemniej, dziś wstałam z myślą "w nic nie pogram i nie wyjdę póki nie skończę tego cholernego komiksu". Jak sami widzicie, udało mi się, chociaż kosztowało mnie to odrobiny nerwów i końcowego przemęczenia oczu.
Powracam do was, tym razem z samozaparciem by rysunek znów stał się rutynowym codziennym działaniem. Nie będzie to dla mnie nieprzyjemny obowiązek. Pasja, chociażby bardzo upierdliwa dla ciała czy psychiki, pozostanie pasją.
Teraz pora na poruszenie tematyki paska.
W swoim TSowym funkcjonowaniu natknęłam się na masę bardzo ciekawych, nieraz barwnych i nieprzewidywalnych osobowości. Ludzie są przeróżni, spotykałam czasem nawet skrajne osoby, od bardzo młodych do bardzo starych, od biednych do zamożnych, z lewicowymi i prawicowymi poglądami, katolików, ateistów, buddystów, wyznawców latającego makaronu Spaghetti... No, po prostu bardzo zróżnicowanych. Natknęłam się też niestety na rodziców (głównie panów), którzy mimo długotrwałego płaczu swojej pociechy całkowicie ją ignorowali. Jeden z takowych delikwentów, którego poznałam właśnie przez TSa, miał szczególnie paskudne podejście do swojego malucha. Nie zwracał na nic uwagi, gdy grał. Dziecko mogło płakać, prosić, błagać, jęczeć cały czas, że (powiedzmy) jest głodne, a tatuś zachowywał się, jak gdyby ten fakt nie miał miejsca. Liczyła się farma, farma, przede wszystkim farma! I jak tu nie nazwać tego patologią?
Oczywiście, nikt uwagi mu nie zwrócił, bo to jego życie, jego dziecko itd. Nikt moralizować go nie będzie, prawdopodobnie i tak nic by to nie dało. Całe szczęście na tak hardcorowy przypadek trafiłam tylko raz. Co nie zmienia faktu, że czasem "spotykam" podobnych ludzi, z tym, że w stopniu dużo lżejszym - gdy dziecko zaczynało płakać, rodzic odrywał się od gry i zajmował się nim. Albo wołał żonę by zabrała pociechę i zaopiekowała się nią.
Co do farmienia golda - swego czasu zastanawiałam się wraz z lubym skąd wytrzasnąć bota doskonałego i niewykrywalnego. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba dorobić się dzieci... Oczywiście, nie myślimy tak na poważnie, żeby nie było nieporozumień. Komiks jednak jest właśnie tej idei dedykowany.
P.S. Nie zapomniałam o konkursie, nie martwcie się. Szczegóły niedługo, aktualnie przygotowuję materiały na ten event! Aha, przy okazji, nie bądźcie tacy, kliknijcie na kota obok. Każdy głos w topliście mi się przyda!
Fakt faktem, w domu jestem już od czasu dłuższego. Dlaczego więc nic nie wrzucałam? Tutaj biję się w pierś i stwierdzam uroczyście, iż jest to moja paskudna wina (a w zasadzie mojego lenistwa).
Muszę przyznać, że z rysowaniem regularnym jest jak z ćwiczeniami fizycznymi - gdy już się zacznie i wpadnie w tryb rutyny to człowiek nawet nie zwraca uwagi na to, że leń podszeptuje by rzucić to wszystko w cholerę. Po prostu wstaje i robi co trzeba. Bywają jednak takie sytuacje w życiu każdego z nas, że z różnych powodów (choroba, wyjazd, inne ważniejsze rzeczy) odrywamy się od naszej rutyny i tryb dnia ulega zmianie na jakiś czas. Powrót do normalności po takim wydarzeniu jest wyjątkowo upierdliwy, ponieważ króluje wtedy myślenie "nie chcę mi się, po co mi to, można żyć bez tego" - i wtedy zaczynają się problemy z motywacją. Przynajmniej ja tak mam, niestety.
Niemniej, dziś wstałam z myślą "w nic nie pogram i nie wyjdę póki nie skończę tego cholernego komiksu". Jak sami widzicie, udało mi się, chociaż kosztowało mnie to odrobiny nerwów i końcowego przemęczenia oczu.
Powracam do was, tym razem z samozaparciem by rysunek znów stał się rutynowym codziennym działaniem. Nie będzie to dla mnie nieprzyjemny obowiązek. Pasja, chociażby bardzo upierdliwa dla ciała czy psychiki, pozostanie pasją.
Teraz pora na poruszenie tematyki paska.
W swoim TSowym funkcjonowaniu natknęłam się na masę bardzo ciekawych, nieraz barwnych i nieprzewidywalnych osobowości. Ludzie są przeróżni, spotykałam czasem nawet skrajne osoby, od bardzo młodych do bardzo starych, od biednych do zamożnych, z lewicowymi i prawicowymi poglądami, katolików, ateistów, buddystów, wyznawców latającego makaronu Spaghetti... No, po prostu bardzo zróżnicowanych. Natknęłam się też niestety na rodziców (głównie panów), którzy mimo długotrwałego płaczu swojej pociechy całkowicie ją ignorowali. Jeden z takowych delikwentów, którego poznałam właśnie przez TSa, miał szczególnie paskudne podejście do swojego malucha. Nie zwracał na nic uwagi, gdy grał. Dziecko mogło płakać, prosić, błagać, jęczeć cały czas, że (powiedzmy) jest głodne, a tatuś zachowywał się, jak gdyby ten fakt nie miał miejsca. Liczyła się farma, farma, przede wszystkim farma! I jak tu nie nazwać tego patologią?
Oczywiście, nikt uwagi mu nie zwrócił, bo to jego życie, jego dziecko itd. Nikt moralizować go nie będzie, prawdopodobnie i tak nic by to nie dało. Całe szczęście na tak hardcorowy przypadek trafiłam tylko raz. Co nie zmienia faktu, że czasem "spotykam" podobnych ludzi, z tym, że w stopniu dużo lżejszym - gdy dziecko zaczynało płakać, rodzic odrywał się od gry i zajmował się nim. Albo wołał żonę by zabrała pociechę i zaopiekowała się nią.
Co do farmienia golda - swego czasu zastanawiałam się wraz z lubym skąd wytrzasnąć bota doskonałego i niewykrywalnego. W końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba dorobić się dzieci... Oczywiście, nie myślimy tak na poważnie, żeby nie było nieporozumień. Komiks jednak jest właśnie tej idei dedykowany.
P.S. Nie zapomniałam o konkursie, nie martwcie się. Szczegóły niedługo, aktualnie przygotowuję materiały na ten event! Aha, przy okazji, nie bądźcie tacy, kliknijcie na kota obok. Każdy głos w topliście mi się przyda!
Kliknij na obrazek aby powiększyć!
wtorek, 9 lipca 2013
Małe rozkminy
Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie zrobić z tego bloga nie tylko miejsca poświęconemu komiksowi, ale też przestrzeni, gdzie będę mogła swobodnie pisać o grach, konsolach, komputerach, innych tego typu pierdołach. Czasem lubię sobie usiąść w fotelu, chwycić klawiaturę bądź długopis w jedną łapę, kubek z kawą w drugą i naskrobać coś od serca. W końcu regularnie czytuję nowinki z tego świata, mogłabym do nich dodać swoje trzy grosze. Pytanie tylko czy komuś będzie chciało się to czytać...
Cóż, mój poprzedni wywód odnośnie konsol podpowiedział mi, że tak, części z was chce się i czytać i dyskutować. To bardzo miłe z wasze strony, ponieważ uwielbiam interakcje z różnymi ludźmi w Internecie - można dzięki temu poszerzyć swoje horyzonty w postrzeganiu rzeczywistości nas otaczającej. O ile rozmówca nie stara się na siłę wcisnąć mi swojego zdania... Ewentualnie tylko hejci.
Ano właśnie. Hejty. Zastanawiałam się kiedyś co kieruje takimi ludźmi. Kwejk, League of Legends, inne miejsca, gdzie ścierają się różni ludzie jest miejscem mega ogromnej fali trollingu i nienawiści. Szczególnie zabawne są pociski po zdjęciu profilowym. Ja się pytam - po co? I dlaczego?
Gdy grałam jeszcze w World of Warcraft czy w Lineage 2, na trollów i haterów trafiałam rzadko. Bardzo rzadko, wręcz bym powiedziała. Oczywiście, były jednostki, które kochały gnębić innych, jednak takie osoby szybko zostawały same, odrzucone przez społeczeństwo w MMO. A od dłuższego czasu widzę zadziwiającą akceptację i wręcz powielanie nienawiści w Internecie. Argumentem trolli jest to, że "Internetuf nie można traktować poważnie". Ale dlaczego niby nie można? Po drugiej stronie siedzi człowiek. Człowiek, a nie kawałek drewnianej belki. Ludzie, opamiętajcie się z tym wyzywaniem i marudzeniem na wszystko dookoła. Przeraża mnie zanik jakiejkolwiek empatii i tłumaczenie sobie i innym, że to przecież tylko Internety. Gdyby to były "tylko" Internety to nie rozmawialibyśmy z ludźmi, a z robotami, które odpowiadałyby nam tekstami typu "lubię placki" (z tego miejsca pozdrowienia dla twórców CleverBota - ciekawie się z nim dyskutuje w języku angielskim, w polskim jest dość ograniczony).
Dobra, zmieniając teraz temat, czeka z was ktoś z niecierpliwością na Grand Thieft Auto V? Bo mnie, szczerze mówiąc, gry spod tego szyldu nie kręcą. Fakt, lubię wiedzieć, że niedługo wychodzi, albo że pojawił się pierwszy oficjalny gameplay... Ale na wiedzy się kończy. Już bardziej kręci mnie temat np Final Fantasy XIV: A Realm Reborn niż GTA... To już jest moje spaczenie. Po prostu uważam gry od kitajców za mega słodkie i utrzymujące wspaniały klimat specyficznej fantastyki.
Odnośnie FF XIV - kurczę, grałabym, ale jako studentka nie mogę za bardzo sobie na to pozwolić. Brak stałej, w miarę sensownej pracy mnie ogranicza. Zleceń na rysunki też ostatnio jakoś brak. Tylko w wakacje mam szansę na zarobienie większej sumki, ale to trochę za mało by móc grać. System prepaidowy jest dla mnie niekorzystny, szczególnie, że nie orientuję się czy tak jak kiedyś będę w stanie wymienić wirtualną gotówkę na abonament. Przez długi czas w WoWie i L2 tak robiłam, choć wymagało to trochę wysiłku i samozaparcia w farmieniu. Jednak się dało. Eh, życie studenta...
Przy okazji, szybkie pytanie, bylibyście w stanie grać aktualnie w stare tytuły, które graficznie odstraszają a fabularnie wciągają? Obawiam się, że część dzisiejszej młodzieży miałoby z tym spore problemy... Sama czuję się momentami graficznie niedopieszczona podczas męczenia dawnych hitów, co jednak mnie nie odstrasza.
Na koniec wrzucam fanart Miss Fortune, który fakt faktem na moim FP się pojawił, jednak tu go jeszcze nie było. Zrobiony w sposób tradycyjny tj na kartce papieru. Nie digitalowo. Zapewne, gdy będzie mnie zbierać na wywody, jako bonus będę umieszczać swoje Fan Arty z gier~
Cóż, mój poprzedni wywód odnośnie konsol podpowiedział mi, że tak, części z was chce się i czytać i dyskutować. To bardzo miłe z wasze strony, ponieważ uwielbiam interakcje z różnymi ludźmi w Internecie - można dzięki temu poszerzyć swoje horyzonty w postrzeganiu rzeczywistości nas otaczającej. O ile rozmówca nie stara się na siłę wcisnąć mi swojego zdania... Ewentualnie tylko hejci.
Ano właśnie. Hejty. Zastanawiałam się kiedyś co kieruje takimi ludźmi. Kwejk, League of Legends, inne miejsca, gdzie ścierają się różni ludzie jest miejscem mega ogromnej fali trollingu i nienawiści. Szczególnie zabawne są pociski po zdjęciu profilowym. Ja się pytam - po co? I dlaczego?
Gdy grałam jeszcze w World of Warcraft czy w Lineage 2, na trollów i haterów trafiałam rzadko. Bardzo rzadko, wręcz bym powiedziała. Oczywiście, były jednostki, które kochały gnębić innych, jednak takie osoby szybko zostawały same, odrzucone przez społeczeństwo w MMO. A od dłuższego czasu widzę zadziwiającą akceptację i wręcz powielanie nienawiści w Internecie. Argumentem trolli jest to, że "Internetuf nie można traktować poważnie". Ale dlaczego niby nie można? Po drugiej stronie siedzi człowiek. Człowiek, a nie kawałek drewnianej belki. Ludzie, opamiętajcie się z tym wyzywaniem i marudzeniem na wszystko dookoła. Przeraża mnie zanik jakiejkolwiek empatii i tłumaczenie sobie i innym, że to przecież tylko Internety. Gdyby to były "tylko" Internety to nie rozmawialibyśmy z ludźmi, a z robotami, które odpowiadałyby nam tekstami typu "lubię placki" (z tego miejsca pozdrowienia dla twórców CleverBota - ciekawie się z nim dyskutuje w języku angielskim, w polskim jest dość ograniczony).
Dobra, zmieniając teraz temat, czeka z was ktoś z niecierpliwością na Grand Thieft Auto V? Bo mnie, szczerze mówiąc, gry spod tego szyldu nie kręcą. Fakt, lubię wiedzieć, że niedługo wychodzi, albo że pojawił się pierwszy oficjalny gameplay... Ale na wiedzy się kończy. Już bardziej kręci mnie temat np Final Fantasy XIV: A Realm Reborn niż GTA... To już jest moje spaczenie. Po prostu uważam gry od kitajców za mega słodkie i utrzymujące wspaniały klimat specyficznej fantastyki.
Odnośnie FF XIV - kurczę, grałabym, ale jako studentka nie mogę za bardzo sobie na to pozwolić. Brak stałej, w miarę sensownej pracy mnie ogranicza. Zleceń na rysunki też ostatnio jakoś brak. Tylko w wakacje mam szansę na zarobienie większej sumki, ale to trochę za mało by móc grać. System prepaidowy jest dla mnie niekorzystny, szczególnie, że nie orientuję się czy tak jak kiedyś będę w stanie wymienić wirtualną gotówkę na abonament. Przez długi czas w WoWie i L2 tak robiłam, choć wymagało to trochę wysiłku i samozaparcia w farmieniu. Jednak się dało. Eh, życie studenta...
Przy okazji, szybkie pytanie, bylibyście w stanie grać aktualnie w stare tytuły, które graficznie odstraszają a fabularnie wciągają? Obawiam się, że część dzisiejszej młodzieży miałoby z tym spore problemy... Sama czuję się momentami graficznie niedopieszczona podczas męczenia dawnych hitów, co jednak mnie nie odstrasza.
Na koniec wrzucam fanart Miss Fortune, który fakt faktem na moim FP się pojawił, jednak tu go jeszcze nie było. Zrobiony w sposób tradycyjny tj na kartce papieru. Nie digitalowo. Zapewne, gdy będzie mnie zbierać na wywody, jako bonus będę umieszczać swoje Fan Arty z gier~
niedziela, 7 lipca 2013
Czereśnie
Tym razem odcinek o innej tematyce niż zwykle.
Nie to, żebym była babką maniakalnie liczącą kalorie... Ale zawsze w moim przeświadczeniu owoce figurowały jako dobra alternatywa dla słodyczy - mało kaloryczna, przede wszystkim. No, może poza bananami, o ich kaloryczności akurat wiedziałam. Czereśnie natomiast są moimi ulubionymi owocami, więc musicie zrozumieć jak traumatycznie traumatycznym przeżyciem było usłyszenie, że są kaloryczne. Garść czereśni to 60 kalorii. A ja potrafiłam zjeść nawet kilogram tych małych, niepozornych owoców.
To było tak bardzo straszne odkrycie, że aż musiałam się nim podzielić. Przeżyłam okropny, nieopisany, powalający z krzesła (bądź fotela) szok. A miałam taki piękny dzień zanim się o tym dowiedziałam...
Całe życie w kłamstwie ;_;
Komiks z dedykacją dla Urszuli Ł. Ty wiesz dlaczego c:
Nie to, żebym była babką maniakalnie liczącą kalorie... Ale zawsze w moim przeświadczeniu owoce figurowały jako dobra alternatywa dla słodyczy - mało kaloryczna, przede wszystkim. No, może poza bananami, o ich kaloryczności akurat wiedziałam. Czereśnie natomiast są moimi ulubionymi owocami, więc musicie zrozumieć jak traumatycznie traumatycznym przeżyciem było usłyszenie, że są kaloryczne. Garść czereśni to 60 kalorii. A ja potrafiłam zjeść nawet kilogram tych małych, niepozornych owoców.
To było tak bardzo straszne odkrycie, że aż musiałam się nim podzielić. Przeżyłam okropny, nieopisany, powalający z krzesła (bądź fotela) szok. A miałam taki piękny dzień zanim się o tym dowiedziałam...
Całe życie w kłamstwie ;_;
Komiks z dedykacją dla Urszuli Ł. Ty wiesz dlaczego c:
Kliknij na komiks by powiększyć!
czwartek, 4 lipca 2013
Hejty
Z okazji 300 lajków na Facebooku mały bonusik:
Tak, byście sobie nie myśleli, że jak hejcicie w Internetach to ktokolwiek się przejmuje <3
PMS
Tak jak obiecywałam, wrzucam komiks~
Tematyka, jak widać. Nie bójmy się mówić o tym, że mamy PMS dziewczyny! W końcu jest to dość naturalne, niestety. Sama jestem paskudnie marudna i wredna, gdy mnie to dopada. Aż szczerze się dziwię swojemu facetowi, że mimo comiesięcznych przygód i spięć, wciąż ze mną wytrzymuje. Chociaż fakt, gdy zaczynamy się przekomarzać na TS'ie to całkiem sporo osób zauważa, że zachowujemy się jak stare małżeństwo... Ehm, zastanawiam się czy to dobrze czy źle. Chyba dobrze, póki się nie pozabijaliśmy, nie?
Najgorsza i tak jest "kłótnia" o to w co gramy - szczególnie, gdy zbliża się ta "ukochana" przypadłość. I wtedy często kończy się na tym, że i tak oglądamy film lub ja idę (lekko obrażona oczywiście, bo w PMSie nie umiem być nie obrażona, nawet to, że deszcz pada jest świetnym powodem by strzelić fochem) czytać książkę, a on w coś grać.
Ale najgorsze jest, gdy gramy właśnie w Mortal Kombat. Wtedy jasne jest, że na koniec się obrażę/wkurzę/strzelę focha z przytupem i melodyjką. Cóż, on jest po prostu lepszy ode mnie w tej grze. Ja jestem chyba zbyt mozolna na szybkie wyciskanie combosów na padzie. Inna sprawa, że on też w to więcej gra niż ja, a każdy z nas wie, że w takim wypadku praktyka czyni mistrza.
PMS i tak jest moim (i jego) największym wrogiem... Dlaczego moim? Bo jak mi przechodzi to sama dziwię się swoim zachowaniom z tamtego okresu! Co nie zmienia faktu, że za miesiąc historia się znów powtarza. Ah te głupie hormony...
Tematyka, jak widać. Nie bójmy się mówić o tym, że mamy PMS dziewczyny! W końcu jest to dość naturalne, niestety. Sama jestem paskudnie marudna i wredna, gdy mnie to dopada. Aż szczerze się dziwię swojemu facetowi, że mimo comiesięcznych przygód i spięć, wciąż ze mną wytrzymuje. Chociaż fakt, gdy zaczynamy się przekomarzać na TS'ie to całkiem sporo osób zauważa, że zachowujemy się jak stare małżeństwo... Ehm, zastanawiam się czy to dobrze czy źle. Chyba dobrze, póki się nie pozabijaliśmy, nie?
Najgorsza i tak jest "kłótnia" o to w co gramy - szczególnie, gdy zbliża się ta "ukochana" przypadłość. I wtedy często kończy się na tym, że i tak oglądamy film lub ja idę (lekko obrażona oczywiście, bo w PMSie nie umiem być nie obrażona, nawet to, że deszcz pada jest świetnym powodem by strzelić fochem) czytać książkę, a on w coś grać.
Ale najgorsze jest, gdy gramy właśnie w Mortal Kombat. Wtedy jasne jest, że na koniec się obrażę/wkurzę/strzelę focha z przytupem i melodyjką. Cóż, on jest po prostu lepszy ode mnie w tej grze. Ja jestem chyba zbyt mozolna na szybkie wyciskanie combosów na padzie. Inna sprawa, że on też w to więcej gra niż ja, a każdy z nas wie, że w takim wypadku praktyka czyni mistrza.
PMS i tak jest moim (i jego) największym wrogiem... Dlaczego moim? Bo jak mi przechodzi to sama dziwię się swoim zachowaniom z tamtego okresu! Co nie zmienia faktu, że za miesiąc historia się znów powtarza. Ah te głupie hormony...
Kliknij na komiks by powiększyć!
środa, 3 lipca 2013
Dzisiaj sobie popiszemy
Dobra, dziś będzie ciut inaczej niż zwykle - zamiast komiksu (który oczywiście dodam jutro) popiszę sobie trochę.
Naszła mnie wczoraj w nocy myśl o całkiem sporym problemie polskiej sceny growej - a przeprowadzona sonda na FB (o ta tutaj) pokazała, że nie bardzo kochacie konsole. Cholera, dlaczego? Przecież konsole są całkiem sympatycznym sprzętem, które mają sporo świetnych excluzivów. Dobra, dobra, wiem, że jednym z argumentów jest to, że "ch*jowo gra się w strzelanki na padzie". No ale kurde, ludzie, czemu się tak uparcie przyssaliście do PC? Ze względu na łatwość piracenia? Bo innego argumentu poza dwoma wymienionymi wyżej nie umiem znaleźć. Za to zalet konsol jest całkiem dużo - zaczynając od tego, że jak ją kupisz to masz pewność, że spokojnie pograsz sobie we wszystko co zostało na nią wydane (a nie oszukujmy się, tego jest sporo), bez spadków FPS'ów (no może w niektórych produkcjach jest inaczej), bez denerwowania się, że znów trzeba zmienić sprzęt, bo nie wyrabia.
W sumie, ja aktualnie gram głównie na konsolach. Ktoś niżej mnie pytał o moją miłość do Nintendo. Tak, uwielbiam ich konsole - a konkretniej handheldy. Dlaczego? Bo ich gry są nietuzinkowe, wspaniałe i zupełnie inne niż na stacjonarki Soniaka czy Microsoftu. Na Wii niestety nie miałam przyjemności grać (i przez to tą konsolą mało się interesowałam), ale podejrzewam, że sprawa ma się całkiem podobnie.
No i jestem miłośniczką RPG'ów. Tak, też tych starych. Choćby Final Fantasy jest jedną z moich ukochanych serii, takich totalnych klasyków. Poza tym - Chrono Trigger, Chrono Cross, Golden Suny, Dragon Questy, Children of Mana, Fire Emblem, Shin Megami Tensei, Pokemony, Zelda (wiem, nie jest typowym RPGiem), The World Ends with You... To są tytuły, które kocham całym serduchem, które przyniosły mi masę dobrej zabawy, a wydane były głównie na handheldy! No tak, wiem, że nie wszystkie z nich, ale większość.
Do tego jest masa innych niesamowicie oryginalnych gier: Patapony, Profesor Layton, Phoenix Wright, Ghost Trick - to są serie/gry, które mają niesamowity klimat i mnie wciągnęły na kolejne długie godziny rozgrywki. Ba, Patapony pokochałam do tego stopnia, że ich drugą część masteruję na 100 lvl każdej planszy, a "Pon Pon Pata Pon" i "Pon Pata Pon Pata" stały się często przeze mnie używanym tekstem w przeróżnych, życiowych sytuacjach.
A Mario? Marian też jest cudowny! Szczególnie przypadł mi do gustu Yoshi's Island - po prostu kocham tą grę. Tak jak i ostatnio Super Mario 3D Land - cudna gra (może trochę za prosta), w którą pykałam namiętnie od razu po zakupie 3DS'a. Szczerze wam powiem, miałam spore wątpliwości co do nabycia tej konsoli, ze względu na to, że 3D jakoś średnio mnie przyciąga (ból głowy w kinie) i dręczyła mnie obawa, że głównie na to będą naciskać twórcy gier. Całe szczęście, po pierwszej godzinie grania w Mario, moje wszelkie wątpliwości się rozwiały, a ja pokochałam swojego nowego handhelda. Jedynym jej problemem jest fakt cholernie drogich gier w naszym kraju. A sprowadzanie z innych też do najtańszych nie należy. Dużo łatwiej wyrwać niedrogo grę na PS3 czy X360 niż na 3DS'a - i myślę, że właśnie to odstrasza graczy. A szkoda, szkoda, bo konsola jest wspaniała.
Okey, to sobie popisałam nt. konsol. To teraz powiedzcie mi - dlaczego PC?
A jeżeli ktoś mi walnie tekstem, że na PC mamy emulatory... Przyznam szczerze, długo też tak uważałam. Gdy jednak nabyłam kilka konsol, które już z łatwością są w stanie naśladować nasze piecyki, zmieniłam zdanie. Podczas szpilania bezpośrednio na danym sprzęcie, odczuwam klimat tamtych czasów i cofam się do momentu, gdy produkcje biły po oczach pikselozą, a ludzie zakochiwali się głównie w ich fabułach, a nie grafice.
Naszła mnie wczoraj w nocy myśl o całkiem sporym problemie polskiej sceny growej - a przeprowadzona sonda na FB (o ta tutaj) pokazała, że nie bardzo kochacie konsole. Cholera, dlaczego? Przecież konsole są całkiem sympatycznym sprzętem, które mają sporo świetnych excluzivów. Dobra, dobra, wiem, że jednym z argumentów jest to, że "ch*jowo gra się w strzelanki na padzie". No ale kurde, ludzie, czemu się tak uparcie przyssaliście do PC? Ze względu na łatwość piracenia? Bo innego argumentu poza dwoma wymienionymi wyżej nie umiem znaleźć. Za to zalet konsol jest całkiem dużo - zaczynając od tego, że jak ją kupisz to masz pewność, że spokojnie pograsz sobie we wszystko co zostało na nią wydane (a nie oszukujmy się, tego jest sporo), bez spadków FPS'ów (no może w niektórych produkcjach jest inaczej), bez denerwowania się, że znów trzeba zmienić sprzęt, bo nie wyrabia.
W sumie, ja aktualnie gram głównie na konsolach. Ktoś niżej mnie pytał o moją miłość do Nintendo. Tak, uwielbiam ich konsole - a konkretniej handheldy. Dlaczego? Bo ich gry są nietuzinkowe, wspaniałe i zupełnie inne niż na stacjonarki Soniaka czy Microsoftu. Na Wii niestety nie miałam przyjemności grać (i przez to tą konsolą mało się interesowałam), ale podejrzewam, że sprawa ma się całkiem podobnie.
No i jestem miłośniczką RPG'ów. Tak, też tych starych. Choćby Final Fantasy jest jedną z moich ukochanych serii, takich totalnych klasyków. Poza tym - Chrono Trigger, Chrono Cross, Golden Suny, Dragon Questy, Children of Mana, Fire Emblem, Shin Megami Tensei, Pokemony, Zelda (wiem, nie jest typowym RPGiem), The World Ends with You... To są tytuły, które kocham całym serduchem, które przyniosły mi masę dobrej zabawy, a wydane były głównie na handheldy! No tak, wiem, że nie wszystkie z nich, ale większość.
Do tego jest masa innych niesamowicie oryginalnych gier: Patapony, Profesor Layton, Phoenix Wright, Ghost Trick - to są serie/gry, które mają niesamowity klimat i mnie wciągnęły na kolejne długie godziny rozgrywki. Ba, Patapony pokochałam do tego stopnia, że ich drugą część masteruję na 100 lvl każdej planszy, a "Pon Pon Pata Pon" i "Pon Pata Pon Pata" stały się często przeze mnie używanym tekstem w przeróżnych, życiowych sytuacjach.
A Mario? Marian też jest cudowny! Szczególnie przypadł mi do gustu Yoshi's Island - po prostu kocham tą grę. Tak jak i ostatnio Super Mario 3D Land - cudna gra (może trochę za prosta), w którą pykałam namiętnie od razu po zakupie 3DS'a. Szczerze wam powiem, miałam spore wątpliwości co do nabycia tej konsoli, ze względu na to, że 3D jakoś średnio mnie przyciąga (ból głowy w kinie) i dręczyła mnie obawa, że głównie na to będą naciskać twórcy gier. Całe szczęście, po pierwszej godzinie grania w Mario, moje wszelkie wątpliwości się rozwiały, a ja pokochałam swojego nowego handhelda. Jedynym jej problemem jest fakt cholernie drogich gier w naszym kraju. A sprowadzanie z innych też do najtańszych nie należy. Dużo łatwiej wyrwać niedrogo grę na PS3 czy X360 niż na 3DS'a - i myślę, że właśnie to odstrasza graczy. A szkoda, szkoda, bo konsola jest wspaniała.
Okey, to sobie popisałam nt. konsol. To teraz powiedzcie mi - dlaczego PC?
A jeżeli ktoś mi walnie tekstem, że na PC mamy emulatory... Przyznam szczerze, długo też tak uważałam. Gdy jednak nabyłam kilka konsol, które już z łatwością są w stanie naśladować nasze piecyki, zmieniłam zdanie. Podczas szpilania bezpośrednio na danym sprzęcie, odczuwam klimat tamtych czasów i cofam się do momentu, gdy produkcje biły po oczach pikselozą, a ludzie zakochiwali się głównie w ich fabułach, a nie grafice.
wtorek, 2 lipca 2013
Taki tam, bonusik
Jeden z komentarzy w poniższych postach zainspirował mnie do stworzenia małego szkicu... Tak więc, wrzucam mały bonusik przed czwartkiem~
Aha, i zachęcam do komentowania i dyskutowania, bo przeróżne rzeczy z tego moją wyjść!
Aha, i zachęcam do komentowania i dyskutowania, bo przeróżne rzeczy z tego moją wyjść!
Kliknij na obrazek by powiększyć!
poniedziałek, 1 lipca 2013
Gramy w LoL'a!
Dobra, wiem, że to nic nadzwyczajnego, że grywam sobie w LoL'a. W sumie prawie każdy w to gra. I prawie każdego trafia szlag gdy natknie się na niewspółpracujący team... Oprócz mojego faceta! Nie uwierzycie, ale on zachowuje stoicki spokój podczas gry. Cholera, jak on to robi?...
I zawsze mnie zastanawiało dlaczego akurat Liga mnie tak denerwuje. Powiem szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Może to przez brak wpływu na ludzi z drużyny? Cholera go wie...
P.S. Najbardziej mnie śmieszą ludzie jadących na chacie po matkach i ojcach. Jaki oni, cholera, mają w tym cel? Wkurzyć? Wyżyć się? Nie rozumiem tego zachowania...
P.S.S. Wpadłam na pomysł robienia speedpaintingów komiksu i wrzucania na YT z moimi luźnymi pogadankami i przemyśleniami odnośnie gier. Tylko czy ktoś to będzie oglądał? Co o tym myślicie? (Tak, tak, lubię być multiplatformowa).
Kliknij na komiks by powiększyć!
środa, 26 czerwca 2013
Dlaczego support?
Z racji dużej ilości wolnego czasu i dziwnego przyciągania przez mój tablet, wrzucam coś nowego.
Jest to dla mnie już na ten moment trochę sentymentalne wspomnienie z racji, że bardzo dużo swego czasu siedziałam w MMORPG'ach (Lineage 2 głównie <3). Ile ja życia zmarnowałam na farmę golda/adeny ;_;
Jednak nie ma co narzekać, bo dzięki temu poznałam całą masę wspaniałych i zakręconych ludzi, z którymi nadal fajnie jest wychodzić na piwo, mimo, że nie gramy już w te same tytuły. Ba, z jednym nawet robię coś więcej niż wychodzenie na piwo... No ale cóż, nerdy poznają swoją drugą połówkę przez gry! I nie ma czego tu się wstydzić, o.
P.S. Baby są wredne. Włącznie ze mną.
Jest to dla mnie już na ten moment trochę sentymentalne wspomnienie z racji, że bardzo dużo swego czasu siedziałam w MMORPG'ach (Lineage 2 głównie <3). Ile ja życia zmarnowałam na farmę golda/adeny ;_;
Jednak nie ma co narzekać, bo dzięki temu poznałam całą masę wspaniałych i zakręconych ludzi, z którymi nadal fajnie jest wychodzić na piwo, mimo, że nie gramy już w te same tytuły. Ba, z jednym nawet robię coś więcej niż wychodzenie na piwo... No ale cóż, nerdy poznają swoją drugą połówkę przez gry! I nie ma czego tu się wstydzić, o.
P.S. Baby są wredne. Włącznie ze mną.
wtorek, 25 czerwca 2013
Sesja~
To tak, żebyście nie mówili, że się obijałam. Nie obijałam się! Do tego nawet na granie nie było czasu! :C
BO SESJA TO ZUO!
A tak na serio, to przez sesję straciłam TYLE godzin, które mogłam spożytkować właśnie na expieniu poków. A tak musiałam porzucić w cholerę moje pupilki na 3 tygodnie, by zdobyć jakiś mało warty achivment pt "Zdaj sesję na zerówkach". No i co mi teraz po nim? Nic, totalnie nic. No, może poza świętym spokojem.
BO SESJA TO ZUO!
A tak na serio, to przez sesję straciłam TYLE godzin, które mogłam spożytkować właśnie na expieniu poków. A tak musiałam porzucić w cholerę moje pupilki na 3 tygodnie, by zdobyć jakiś mało warty achivment pt "Zdaj sesję na zerówkach". No i co mi teraz po nim? Nic, totalnie nic. No, może poza świętym spokojem.
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Ku przypomnieniu
Tak całkiem przy okazji, zapraszam również na fanpage - będę tam publikować rzeczy nie związane z komiksem bezpośrednio, jednak w dużym stopniu nawiązujące do tematyki gier. Link: TU MNIE KLIKNIJ, BO KLIKANIE FAJNE JEST~
niedziela, 23 czerwca 2013
Szaleństwo, szaleństwo~
Tak, to były nienormalne dwa tygodnie, głównie dzięki wspaniałym pracownikom Politechniki! Ahh, nie ma to jak sesja!~
Z tegoż powodu nie zamieszczałam żadnych komiksów. Całe szczęście, horror już za mną, mogę radośnie wznowić twórczość~
Z tegoż powodu nie zamieszczałam żadnych komiksów. Całe szczęście, horror już za mną, mogę radośnie wznowić twórczość~
P.S. Bolało.
środa, 29 maja 2013
Tradycyjna zgryźliwość w związku.
Tak, wiem, miałam dodać jutro. Ale dodaję dzisiaj. No skoro udało mi się to zrobić dziś... To czemu już teraz się nie podzielić tym, jak zajebiście uszczypliwi potrafią być faceci?
I'm a fucking looser~
Taki lekki przed smaczek - rysunek, który robiłam w przerwie... tworzenia komiksu.
Enjoy~
P.S. Czasem serio tak się czuję...''
Enjoy~
P.S. Czasem serio tak się czuję...''
poniedziałek, 27 maja 2013
Głowna bohaterka
W ramach wprowadzenia, udostępniam rysunek głównej bohaterki. Jest to wstępna koncepcja, możliwe, że w przyszłości ją jednak zmienię. Ale jak na ten moment, wygląda właśnie tak :3
Miłego początek~
Bardzo mi miło powitać was na blogu grającej kobiety~
Powstał on głównie w celu rozpowszechnienia komiksu na temat życia grających babek. Cóż z tego wyniknie, to się jeszcze okaże. Komiks planuję zamieszczać regularnie, w każdą niedzielę i czwartek. Więcej chwilowo zdradzić nie mogę. Ściśle tajne, wybaczcie~
Subskrybuj:
Posty (Atom)